piątek, 11 kwietnia 2014

Dnia dwunastego.

I dnia dwunastego Koteł pomalował pokój gruntem. I zobaczył, że to było dobre. Zwierzenia z remontu, ciąg dalszy. 

Właśnie mija nam DWUNASTY dzień remontu. Malowanie miało być w weekend. Tamten. No trudno, będzie w ten. Jak widać wciąż jesteśmy w tym samym pokoju i wciąż nie mamy farby na ścianach, ale za to zapoznaliśmy się gruntownie z tapetą, klejem i gipsem, oraz tym, jak strasznie krzywe ściany panowie Zenkowie stawiają. Jeżeli w nocy grunt jakoś magicznie nie spuchnie, nie odpadnie albo nie zmieni koloru to jutro ściany dostaną w prezencie dwa piękne odcienie - ciemna purpura i jasny fiolet. Pierwsza warstwa z rana, druga po południu i jak wszystko pójdzie w dobrym kierunku to trzeciej nie trzeba, za to w niedzielę będzie w końcu ustawianie mebli i inne przyjemne czynności związane z meblowaniem i dekoracją. Niestety nie stać mnie (głównie psychicznie i mentalnie) na architektów stawiających trawę z plastiku w przedpokoju (trzymiejcie mnie bo nie zniesę czegoś takiego), więc wszystko będzie mejdbajkot. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz