Korzystając z czegoś, czego nie ma za wiele, czyli pięknej pogody, wyciągnęłam do naukowo przyrodniczego muzeum Universum dwóch moich kolegów przybyłych w ramach delegacji.
Universum to lokalne muzeum lub też, jak sami się określają, science center, w którym można zobaczyć wiele różnych rzeczy - począwszy od czegoś w stylu mini zoo (ryby, węże, inne robale i paskudztwa), poprzez część bardziej tropikalną gdzie nad głowami zwiedzających latają tukany a między drzewami prześlizgują się jakieś małpki, aż do wystawy poświęconej dinozaurom oraz części naukowej, gdzie znajdują się logiczne zagadki, testy, eksponaty związane z kosmosem. Przeszliśmy całość i chociaż nie byliśmy dzieciakami, do których głównie kieruje się tę rozrywkę, mieliśmy naprawdę fajnie spędzony dzień.
Koleś z nosem i piłą na nosie.
Koleś z piórami i irokezem. Matka pewnie zawsze mu mówi: O nie, mój drogi! Tak nie wyjdziesz dopóki tego nie zmyjesz z głowy! - Aaaalleee maaaamooo, wszyscy tak chodząąą!
I koleś z zębami. Temu matka nic nie mówi bo się boi.
Koleś z czymś na głowie.
Sraczyk kosmiczny.
Takie coś sobie chodziło.
A tam siedzi tukan